
- Cześć,
pytanko na rozgrzewkę, z serii tych, które pojawić się muszą.
Pamiętasz jak zaczynała się Twoja przygoda z wargamingiem?? Gdzie,
z kim i od czego zaczynałeś??
Dzień podły lub podły wieczór,
szanownemu państwu-draństwu, bo nie wiem kiedy postanowicie
zmarnować cenny czas waszego życia na przeczytanie tego wywiadu.
Nie było by mojej przygody z wargamingiem, gdyby
nie mój ojciec, który zaszczepił we mnie miłość do książek, a
do fantastyki szczególnie. Tato, jeśli jakimś cudem czytasz te
słowa, dziękuję Ci bardzo.
Moja przygoda z wargamingiem rozpoczęła się w
osiedlowym klubie w Katowicach, gdzie wtedy mieszkałem. Na tym
osiedlu był jeden mały sklep, a właściwie większy kiosk w którym
regularnie wydawałem kieszonkowe na plastikowe modele samolotów i
czołgów oraz olejne farby Humbrola, którymi starałem się te
modele malować. Oprócz artykułów modelarskich w sklepie była
całkiem bogata oferta klocków Lego, przynajmniej jak na lata ’90-te
oraz gry planszowe z serii Magiczny Miecz, polskojęzyczna i
nie do końca legalna wersja gry Magia i Miecz.
Podczas zakupu dodatku Jaskinia do
Magicznego Miecza sprzedawca powiedział mi, że w najbliższą
sobotę w klubie odbędzie się pokaz gier bitewnych i RPG. Co prawda
nie wiedziałem wtedy co to są gry bitewne i RPG, ale ponieważ
sprzedawca zapewniał, że to takie lepsze gry fantastyczne udałem
się na tą prezentację.
To był wrzesień 1996 roku, a ja miałem wówczas
15 lat. I tak moja przygoda z wargamingiem rozpoczęła się od
prezentacji armii Krasnoludów i Elfów Wysokiego Rodu, a następnie
sesji gry fabularnej Warhammer FRP, scenariusz prowadził mój
pierwszy Mistrz Gry, czyli Mietek Madecki, a ja wcieliłem się w
postać krasnoludzkiego najemnika o imieniu Zaurak – jeśli ktoś
pamięta, jest to także imię krasnoluda z gry Magiczny Miecz.
Wychodzi więc na to, że 23 lata temu po raz
pierwszy na żywo zobaczyłem figurki do WFB. Jeśli ten wywiad czyta
ktoś, kto ma mniej lat niech się odezwie w komentarzu!
Jednak wówczas Warhammer Fantasy Battle
nie wciągnął mnie tak bardzo jak Warhammer Fantasy Roleplay.
Figurki do gier bitewnych były po pierwsze bardzo drogie, a po
drugie trudno dostępne.
W Katowicach jeśli dobrze pamiętam był wtedy
tylko jeden sklep ONO z artykułami do gier fabularnych i bitewnych,
umiejscowiony przy Placu Karola Miarki, jednak wizyty, a każda miała
wówczas rangę niezwykłej przygody, kończyły się raczej kupnem
dodatków i akcesoriów do WFRP, które były w zasięgu mojego
ówczesnego budżetu, a nie drogich modeli do WFB.
Tak było przez trzy kolejne lata, regularnie
grywałem w WFRP i równie często przyglądałem się bojom w WFB
toczonym przez znajomych. W międzyczasie udało mi się zdobyć
kilka figurek, w większości tych dołączonych do numerów MiMa
oraz zbudować kilka prostych makiet, głównie jednak z myślą o
wykorzystaniu podczas sesji WFRP, a nie gry w WFB. I choć świat
figurek kusił mnie bardzo, to w WFB brakowało mi jednego elementu,
który pojawił się w 1999 roku wraz z Mordheim, była to możliwość
gry kampanii oraz rozwoju bohaterów. No i się zaczęło, kometa
spadła, a Miasto Potępionych otworzyło przede mną wrota, przez
które na dobre wkroczyłem w świat gier bitewnych.
W 1999 roku w Polsce zaczął ukazywać się także
Portal, drugie obok MiMa czasopismo w którym oprócz materiałów
poświęconych RPG co jakiś czas można było przeczytać także
artykuły związane z grami bitewnymi. A, że był to świat bez
powszechnego dostępu do Internetu to człowiek godzinami wpatrywał
się w zdjęcia wydrukowane w papierowych czasopismach.
W kolejnych latach, powoli acz nieustępliwie RPG
zaczęło ustępować pola grom bitewnym. Wynikało to z kilku
rzeczy, po pierwsze budżet zdolny był udźwignąć nieco większe
wydatki, po drugie dostęp do samego hobby wraz z rozwojem Internetu
stał się dużo łatwiejszy, no i po trzecie pracując na różne
zmiany łatwiej było omówić się na grę z bitewniaka, niż
zorganizować sesję RPG, która wymaga obecności większej ilości
graczy i systematyczności.
- Pamiętasz swoją
pierwszą figurkę ??;)
Pierwszą figurką, którą zdobyłem to był
model plastikowego krasnoludzkiego Wojownika Klanowego, model był
dołączony do jednego z numerów miesięcznika Magia i Miecz.
Pamiętam, że koledzy zdecydowanie bardziej woleli wówczas modele
Elfów Wysokiego Rodu, a był tam o ile dobrze pamiętam model
Włócznika i Łucznika oraz plastikowy model Czarnoksiężnika
Chaosu.
Mi jednak spodobał się Krasnolud. Model był
bardzo prosty, jednoczęściowy, wyglądał jak niewielka, brodata
baryłka stojąca na nogach bez kolan, z długą brodą i wzniesioną
ręką dzierżącą topór. Najważniejsze zaś było to, że to był
Krasnolud, który mógł przedstawiać Zauraka, czyli mojego
pierwszego Bohatera Gracza do WFRP.
Wtedy nie miałem pojęcia o malowaniu modeli, ale
znałem kogoś kto miał i tak figurkę pomalował mi znajomy.
Natomiast pierwszymi modelami, które kupiłem,
skleiłem i pomalowałem byli Imperialni Żołnierze i Milicjanci.
Figurek na początku używałem głównie w czasie rozgrywek WFRP i
były sklejone tak, by przedstawiać bohaterów graczy
odgrywanych przez moich znajomych, którym jako MG prowadziłem
przygody. Modele pomalowałem farbami olejnymi, zdarzało mi się
sklejać i malować modele samolotów i czołgów, więc miałem
spory zapas farb Humbrola, które wówczas miały dla mnie tę
przewagę nad akrylami od GW, że były dużo tańsze i bardziej
dostępne. Jednak z czasem, dzięki dobrym radom i konstruktywnej
krytyce użytkowników z forum Chest of Colors
(http://chestofcolors.com/forum/index.php),
które obecnie jest martwe, ale przed laty było miejscem w którym
można było porozmawiać ze świetnymi malarzami jak Ańa, Nameless
czy Slawol, przesiadłem się na przyjemniejsze w obsłudze farby
akrylowe, a moje modele zaczęły jako tako wyglądać
Koniec końców sprzedałem te modele w komisie w
sklepie Bard, który wówczas funkcjonował w Katowicach, a za
zarobione pieniądze kupiłem pudełko Orków, a Zielonoskórzy przez
wiele lat byli
moją główną armią, którą grałem w Warhammer
Fantasy Battle.

Ja, co pewnie dla czytelników bloga DansE
MacabrE nie jest żadnym odkryciem, jestem fanbojem uniwersum
Warhammer i w związku z tym nigdy nie szukałem, przynajmniej
w kwestii figurkowej, innych uniwersów. Stary Świat zawiera
wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia, a jeśli czegoś nie
było to dopisałem sobie to w Warheim FS, które przecież
jest w całości osadzone w uniwersum Warhammer Fantasy.
Ograniczenie do jednego uniwersum wynika także z
faktu, iż nie mogę przeznaczyć na hobby tyle czasu ile bym chciał.
Natomiast by nie popaść w rutynę i nudę eksploruję to uniwersum
na wielu płaszczyznach: redakcja zasad Warheim FS,
rozgrywanie potyczek w tym systemie, organizowanie i prowadzenie
turniejów, malowanie figurek i budowanie makiet czy w końcu sesje w
WFRP to dość, by się nie wypalić, natomiast zdecydowanie
mniej, niż bym chciał.
Natomiast w kwestii gier RPG nie jestem tak
ortodoksyjny i zdarzało mi się grać oraz prowadzić jako MG
zarówno D&D, Świat Mroku, Cyberpunka, Legendę 5 Kręgów czy
Zew Cthulu, jednak były to raczej epizody, po których zawsze
wracałem do uniwersum Warhammer Fantasy.
-Skąd wziął się
pomysł na Warheim?? Tzn wiem, że przywiozłeś go z wycieczki do
Mordheim ale wejdźmy bardziej w szczegóły. Kiedy urodził się
pomysł na własny system i co Cię do tego podkusiło??
Oprócz rozgrywek w Mordheim grywałem
także regularnie w 7ed Warhammer Fantasy Battle prowadząc do
boju niezbyt szczęśliwą hordę Zielonoskórych. Jednak przesuwanie
regimentów wojowników i rzucanie garściami kości nie było, aż
tak atrakcyjne jak mi się wydawało, gdy przyglądałem się bitwom
toczonym przez znajomych. Koniec końców po kilku kolejnych latach,
w 2007 roku w mojej głowie narodził się pomysł połączenia obu
gier, czego efektem jest gra Warheim FS.
Po kilku latach grania Miasto Potępionych
skurczyło się i przestało mi wystarczać, a ja sam zacząłem
dostrzegać błędy polskiego tłumaczenia oraz widzieć
niedoskonałości samej mechaniki Mordheim.
W sieci działało wówczas prężnie forum
Najmita.net, którego kontynuatorem jest obecnie forum Azylium
(https://azylium.vot.pl/ForumsPro.html).
Na łamach forum publikowano liczne uściślenia i zasady domowe, a
także toczono dyskusje, których celem miało być poprawienie
mechaniki.
Jednak moim zdaniem proponowane wówczas zmiany
były zbyt powierzchowne i nie przynosiły oczekiwanych efektów.
Postanowiłem więc gruntowanie przeredagować mechanikę Mordheim i
rozpocząłem pisanie jej na nowo. Chciałem mieć grę w której nie
będzie jedynej słusznej rozpiski drużyny, w których równie
opłacalne będzie inwestowanie w ekwipunek jak i liczebność
kompanii, w której będzie można dowodzić zarówno piechotą,
kawalerią jak i machinami wojennymi, a mimo to, gra wciąż będzie
miała format gry skirmiszowej osadzonej w uniwersum Warhammer
Fantasy. Stąd trzon mechaniki gry stanowiły reguły 7 ed
Warhammer Fantasy Battle, które wzbogaciłem o zasady
charakterystyczne dla Mordheim. Zresztą stąd też wzięła
się nazwa Warheim Fantasy Skirmish, to połączenie nazw
Warhammer Fantasy Battle i Mordheim.
Przez lata projekt ewoluował i dzięki pomocy
społeczności skupionej na forum Azylium obecnie jest już blisko
finalnej wersji. Obecnie piszę na nowo rozdział zawierający
magiczne przedmioty, a na spisanie wciąż czekają zasady dla
kompanii Szkutników z Barak Varr, Karawany Kupieckiej z
Arabii oraz zasady dla rozgrywek w Podmroku, czyli w
podziemiach. Pewnie gdybym mógł poświęcić grze 8 godzin
dziennie byłaby ona już dawno skończona.
Jednocześnie zdaję sobie sprawę z faktu, że
opasły podręcznik jest mało przystępny dla nowych graczy, którzy
nie wywodzą się spośród graczy Mordheim, czy Warhammer
Fantasy Battle. Dlatego gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa
czytającego ten wywiad i pałającego sympatią do Warheim FS
chciał zmarnować część swojego życia dla większego dobra
to zapraszam do współpracy.

Fakt zorganizowania pierwszego turnieju Warheim
FS w Innym Wymiarze to zasługa przede wszystkim Robsona
oraz Sola z klubu Szybki Szpil. I jakkolwiek nie
potoczą się losy mojej znajomości z tymi dwoma w przyszłości, to
oni namówili mnie do zorganizowania wydarzenia i im należą się
podziękowania za zmobilizowanie mnie.
Z kolei forma jaką mają turnieje Warheim FS,
to zasługa Skavenblight oraz Kapitana Haka, czyli
Hakostwa (https://hakostwo.blogspot.com/),
którzy z charakterystyczną dla nich otwartością i altruizmem
podzielili się ze mną doświadczeniami, jakie sami nabyli
organizując legendarne już turnieje Mordheim, a także
wsparli mnie od strony technicznej.
Podziękowania należą się także uczestnikom
turniejów. Jak ostatnio policzyłem w wydarzeniach wzięło do tej
pory udział 58 graczy i graczek z różnych stron Polski
(https://azylium.vot.pl/ForumsPro/viewtopic/t=6295.html),
którzy w przyjaznej atmosferze rozegrali ze sobą turniejowe
potyczki. A także aktywnie uczestniczą w tworzeniu turniejowych
scenariuszy.
Duże DZIĘKUJĘ należy się także sponsorom
(https://quidamcorvus.blogspot.com/p/turnieje-wfs.html),
dzięki hojności których nie zdarzyło się jeszcze, by ktokolwiek
z uczestników turnieju Warheim FS wyszedł z wydarzenia z
pustymi rękoma. Wiecie, że turnieje Warheim FS wsparło
łącznie ponad 30 osób i firm, a część
z nich wspiera aktywnie niemal każdą edycję wydarzenia.
Trudno mi porównywać poszczególne edycję
turniejów ze sobą, z mojej perspektywy wygląda to zgoła odmiennie
niż z punktu widzenia uczestników.
Na pewno na przestrzeni kolejnych edycji
wykształciła się forma turniejów, z których każdy
charakteryzuje się innym tematem przewodnim. W przypadku
nieparzystej edycji jest to figurka przedstawiająca specjalny model,
zaś podczas parzystych edycji specjalna makieta, które gracze
samodzielnie przygotowują, a następnie w czasie turnieju mają
możliwość wystawienia w konkursie. Te konkursy stały się już
jest takim wydarzeniem w czasie wydarzenia i dla wielu są równie
ważne jak rozegranie samych potyczek. Z kolei po turnieju
obowiązkowo robimy sobie zdjęcie pamiątkowe, a dzięki hojności
sponsorów, mogę każdemu z uczestników wręczyć upominek.
Natomiast jeśli chodzi o przygotowanie turnieju,
to zorganizowanie każdego wydarzenia składa się z podobnych
etapów.
Ponieważ turnieje odbywają się dwa razy w roku,
to przygotowania rozpoczynam zwykle około 5 miesięcy
przed planowanym wydarzeniem.
Pierwszy krok to ogłoszenie tematu przewodniego
turnieju na łamach forum Azylium
(https://azylium.vot.pl/ForumsPro/viewtopic/t=6297.html).
Następnie zbieram zgłoszenia chętnych do udziału w wydarzeniu,
zwykle w ciągu pierwszej doby od ogłoszenia tematu zgłasza się
większość uczestników.
W ciągu kolejnych tygodni wymieniam
korespondencję ze sponsorami, fotografuję otrzymane od sponsorów
nagrody, które prezentuję na łamach bloga DansE MacabrE w
ramach piątkowych recenzji
(https://quidamcorvus.blogspot.com/search/label/Recenzja),
dogaduję z Thorashem z FallenSUN
(https://www.facebook.com/fallensunhobby/)
wygląd grafik, które znajdą się na turniejowych plakatach,
dyplomach, kubkach i identyfikatorach.
To mobilizowanie chętnych do udziału do
uzupełnienia informacji wymaganych w zgłoszeniu, to zebranie opłaty
za wejściówkę, to zamawianie kubków z turniejową grafiką oraz
turniejowych smyczy. To ewentualne reklamacje, zwroty i poprawki.
Zwykle tydzień przed turniejem trzeba podzielić
i spakować nagrody
(https://quidamcorvus.blogspot.com/2019/03/turniej-warheim-fs-ksiestwa-graniczne_29.html),
a następnie przetransportować je do Innego Wymiaru, gdzie do tej
pory odbywały się turnieje.
W noc przed wydarzeniem jedziemy do Innego Wymiaru
ustawić stoły, a na nich makiety na których uczestnicy rozegraną
potyczki.
Dzień turnieju trudno opisać, natomiast każdy z
Was może to przeżyć na własnej skórze biorą w udział w
wydarzeniu, a najbliższe już niebawem.

Sam fakt wzrostu popularności wargamingu w Polsce
cieszy, bo uważam szeroko rozumiany wargaming oraz gry fabularne, za
jedne z bardziej rozwijających i wartościowych hobby. Z jednej
strony taka aktywność wymaga logicznego myślenia, planowania i
przewidywania, a z drugiej rozwija umiejętności i talenty związane
z modelarską stroną hobby. Natomiast wzrost ilości tytułów
w które można zagrać pozwala każdemu zagrać w taką grę, w jaką
lubi, a sami wydawcy gier aby utrzymać się na rynku powinni starać
się o pozyskanie klientów, a więc stale poprawiać jakość swoich
produktów.
Natomiast mnie samemu ciężko odnieść się do
tego, bo od lat skupiam się wokół Warheim FS oraz Warhammer
FRP i zwyczajnie brakuje mi czasu na śledzenie nowości na rynku
gier, nie mówić już o lepszym poznanie innych gier. Może wynika
to także z faktu, że zawsze bardziej lubiłem tworzyć niż
grać, podobnie w RPG bardziej odpowiada mi rola Mistrza Gry
niż gracza.
- A gdyby się nagle okazało, że nie musisz już pracować (piękna wizja nie?? ;)) i masz na tyle czasu, żeby jednak zacząć przygodę z jakimś systemem, co by to było??
Byłby to Warhammer 40k.
Na szczęście dla mojego portfela i dla Warheim
FS, istnieje gra Dawn of War i liczne mody do niej, które
pozwalają mi od czasu do czasu usiąść do komputera i zanurzyć
się w ponurym świecie odległej przyszłości w którym istnieje
tylko wojna. Natomiast na YT istnieje kanał Wojtek czyta
Warhammera 40k, w którym Wojtek Masiak od czasu do czasu
publikuje filmy przybliżające historię uniwersum mrocznej
przyszłości. I w ten sposób udaje mi się póki co powstrzymać od
głębszego wejścia w kolejną grę.
Niezależnie od aktualnego stanowiska Games
Workshop dla mnie uniwersa Warhammer Fantasy i 40k zawsze przenikały
się, stąd w czasie rozgrywek WFRP bohaterom graczy zdarzało
się znaleźć dziwnie artefakty w postaci magicznych rękawic
zdolnych burzyć mury zamków, czy inne strzelające światłem
kusze, czy błyszczące miecze tnące z równą łatwością papier
jak i stal. Podobnie moi Orkowie do WFB byli złożeni z bitsów
pochodzących z obu zestawów, a Hersztom Zielonoskórych zdarzało
się mieć na wyposażeniu artefakty z uniwersum 40k.
- Mała prowokacja, jęli
kogoś urażę to przepraszam...albo nie ;). Jak odebrałeś śmierć
Starego Świata i przejście na Age Of Sigmar, które - nie czarujmy
się – z Warhammerem, w którym zakochaliśmy się kiedyś, ma
wspólnego mniej niż niewiele??
Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć na to
pytanie.
W Warhammer Fantasy Battle przestałem grać wiele
lat temu, a kontakt z uniwersum Warhammer Fantasy miałem
przez Warheim FS i WFRP. Więc z jednej strony obeszło
mnie to o tyle, że zdałem sobie sprawę, że nie powstaną już
nowe modele do WFB, co jak się okazało nie do końca jest
prawdą, co potwierdzają na przykład nowe modele Nocnych Goblinów,
czy jak ci Zielonoskórzy się teraz nazywają w AoS.
Z drugiej strony poczułem ulgę, bo moim zdaniem
ostatnie lata WFB to był upadek Starego Świata, i to wcale nie w
‘pozytywnym’ rozumieniu dark fantasy. Nie podobał mi się
kierunek w jakim rozwijała się historia, nie podobały mi się
modele, które były wówczas wydawane. I tak najlepszym co wówczas
GW mogło zrobić to pozostawić uniwersum w spokoju i nie psuć go
bardziej.
Patrząc jednak z perspektywy czasu GW, które
zabiło uniwersum Warhammer Fantasy jest innym GW, niż to
które działa obecnie – bo nie można zaprzeczyć, że sama firma
przeszła zdecydowane zmiany na plus i jest współcześnie znacznie
bardziej przyjazna graczom, niż miało to miejsce pod koniec
istnienia gry Warhammer Fantasy Battle.
Natomiast jestem rozczarowany sposobem w jaki to
zostało zrobione, przy czym od razu zaznaczam, że nie jestem
ekonomistą, który potrafi na zimno oszacować czy było warto z
finansowego punktu widzenia, a jedynie fanem, który, oczywiście jak
na nasze polskie możliwości – dość skromnie, ale jednak
aktywnie wspierał firmę zasobnością swojego portfela kupując
nowe modele i nowe farby, to czuję się upoważniony do krytyki.
Moim zdaniem GW mogło odstawić uniwersum
Warhammer Fantasy na boczny tor i zająć się promocją Age
of Sigmar, co zresztą wyszło im chyba całkiem nieźle. Tym
samym oszczędzono by graczom ostrych podziałów na zrozpaczone
sieroty po WFB szukające pocieszenia w ramionach The 9th Age i
nowych gracz AoS. Środowisko graczy niepotrzebnie i z dużą szkodą
dla całości skłóciło się. Poza tym, jak pokazuje popularność
gier Total War: Warhammer wciąż istnieje zapotrzebowanie na
uniwersum Warhammer Fantasy.
- Spotkaliśmy się na
dwóch edycjach Ragnaroku i wiele wskazuje na to, że spotkamy się
również i na trzeciej. A jako, że temat jest jeszcze w miarę
świeży to podziel się wrażeniami i przemyśleniami z drugiej
edycji.
Ragnarok, to pierwszy konwent na którym udało mi
się być i aktywnie prezentować Warheim FS. Wynika to
głównie z tego, że jest organizowany blisko i nawet mając jeden
dzień wolny, jestem w stanie wziąć udział w wydarzeniu.
Niestety, w przeddzień ostatniej edycji Ragnaroku
rozchorowali się moi znajomi, którzy mieli wziąć udział w
prezentacji Warheim FS na konwencie. W związku z czym przy
stole bitewnym zostaliśmy tylko ze Szczerym i niestety nie
mogłem poświęcić odpowiedniej ilości czasu na odwiedzenie i
porozmawianie z innymi uczestnikami, wśród których było całkiem
sporo ludzi z którymi do tej pory kontaktowałem się tylko za
pośrednictwem Internetu.
Co do trzeciej edycji Ragnaroku, to póki co
nieśmiało planujemy zorganizowanie w czasie konwentu także
dziewiątego turnieju Warheim FS, więc obawiam się, że będę
miał jeszcze mniej czasu na odwiedzenie innych stanowisk. Choć może
z drugiej strony, uczestnicy konwentu zechcą zobaczyć, co tam się
będzie działo u nas.
Tak czy inaczej, uważam że Tomek odwala
kawał świetnej i naprawdę ciężkiej roboty!
- Wracając jeszcze do
Warheim, choć może nie bezpośrednio. Załóżmy, że chciał bym
dzisiaj zacząć tworzyć własny. Co byś mi poradził jako
całkowitemu nowicjuszowi w tej dziedzinie, czego się wystrzegać, z
jak dużym wyzwaniem przyjdzie mi się zmierzyć??
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, nie czuję
się autorytetem w tej dziedzinie i wbrew niewielkiej ilości linijek
tego akapitu, to właśnie odpisanie na to pytanie zabrało mi
najwięcej czasu.
Wydaje mi się, że po pierwsze trzeba by
sprawdzić, czy nie ma już gry czy też mechaniki, którą chcemy
stworzyć. Po drugie trzeba by odpowiedzieć na pytanie dla kogo to
ma być gra, czy istnieje na taką mechanikę zapotrzebowanie i czy
ma to być projekt komercyjny? Po trzecie, czy dysponujemy
odpowiednią ilością wolnego czasu, umiejętności i samozaparcia
do rozpoczęcia, rozwinięcia i zakończenia projektu, który raczej
na pewno zajmie nam więcej czasu i pochłonie więcej sił niż
planowaliśmy przeznaczyć.
Kolejny problem to wybór czy będziemy pracować
w zespole, czy indywidulanie. Dobrze zarządzana praca zespołowa
znacznie przyspieszy proces powstawania, natomiast praca indywidualna
pozwoli nam uniknąć kompromisów, których wymagać będzie
działanie w większym gronie…
Tak jak napisałem na powyżej, nie czuję się
autorytetem w tej dziedzinie. Ja sam pracuję w wolnych chwilach nad
Warheim FS od ponad 10 lat, poświęciłem
na to mnóstwo godzin, jednak dla mnie jest to hobby, a
właściwie część hobby na które składa się także
malowanie figurek, budowanie makiet oraz pisanie zasad gry.
- Kilka słów na koniec?? Pozdrowienia,
propaganda, autopromocja, w tym miejscu wszystko jest dozwolone ;)
Autopromocja nie hańbi, co?
-Oczywiście, że nie, wręcz trzeba to umieć ;)
No dobrze.
Zapraszam szanowne państwo-draństwo do
wizyty na blogu DansE MacabrE
(https://quidamcorvus.blogspot.com/),
który stanowi centrum mojej hobbystycznej aktywności w sieci, na
blogu znajdziecie odnośniki do blogów poświęconych wyłącznie
Warheim FS oraz Warhammer FRP.
Jeśli macie konto na Facebook, a na
Waszych ścianach znajduje się za mało spamu, to możecie polubić
strony DansE MacabrE (https://www.facebook.com/quidamcorvus/)
i Warheim FS (https://www.facebook.com/WarheimFantasySkirmish/),
a chcecie wyłącznie oglądać zdjęcia modeli, które maluję, to
takowe znajdziecie na Instagramie
(https://www.instagram.com/quidamcorvus/).
Jeśli chcecie zagrać w Warheim FS w
przyjemnej, sympatycznej atmosferze, to zapraszam do udziału w
turniejach Warheim FS, najbliższy odbędzie się pod koniec
września, a więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ
(https://azylium.vot.pl/ForumsPro/viewtopic/t=6297.html).
Ja ze swej strony dziękuję wszystkim sponsorom,
Patronom i ludziom dobrej woli, dzięki którym udaje mi się
dwa razy w roku zorganizować turniej Warheim FS i spędzić
czas w fantastycznym towarzystwie.
I na koniec jeszcze jedno, jeśli podoba się Wam
to co robię, lub macie za dużo pieniędzy z którymi nie wiecie co
możecie zrobić, to już od 5 PLN miesięcznie możecie wesprzeć
mnie na Patronite.pl (https://patronite.pl/quidamcorvus).
Zdrowia!
ONO w Katosach... kawał czasu.
OdpowiedzUsuńTeż zakupiłem tam pierwsze figsy - do mojego ulubionego WARZONE... Wielki Bob Watts i dwóch żołnierzy zachodzącego słońca oraz jakieś dwa modele cyborgów z armii Cybertronic w tymże systemie :)
Ze 100 lat temu... :)
Pozdro!