poniedziałek, 4 lutego 2019

Even in death they still serve. Moje dredy do Horus Heresy.

https://paintandkill.blogspot.com/2019/02/even-in-death-they-still-serve-moje.htmlWitam. Ostatnie dwa posty poświęciłem Konfrontacji więc teraz czas na zmianę klimatu. Bohaterami tego odcinka będzie para wielkich wojowników VII legionu, którzy swoimi wielkimi czynami za życia zasłużyli na przywilej wiecznej służby w adamantowym sarkofagu drednota. Herezja Horusa daje nam spore pole do popisu w grze tymi majestatycznymi wojownikami.
Jestem zadeklarowanym fanem drednotów. Modele te zawsze przykuwają moją uwagę na stołach, świetnie się bawię malując je i przede wszystkim UWIELBIAM ICH FLUFF.



 Koncept bojowego sarkofagu dla najbardziej zasłużonych spośród wojowników fenomenalnie wpisuje się w całość uniwersów 30/40k. "Mroczna i ponura przyszłość, w której istnieje tylko wojna, a my na tej wojnie, ponad tysiąc lat..." chciało by się zaśpiewać. Choć kiedy przypominam sobie beznamiętny, metaliczny głos dredów z pierwszej części Dawn Of War, nie umiem sobie wyobrazić, jak miała by ta piosenka brzmieć ;)
Niejednokrotnie malując dredy wyobrażałem sobie jak musiała by wyglądać ceremonia przebudzenia takiego molocha. Techkapłani odprawiający modły do duchów maszyn sarkofagu, Systemy powoli budzą się do życia, uśpiony od dziesięcioleci, na pozór martwy kosmiczny pieszy marynarz otwiera oczy i wprawia potężną machinę w ruch idąc w jeszcze jeden bój. Taaaak...dredy.
Dzisiaj zapoznam Was z moimi dwoma ulubionymi wariantami sarkofagu drednota. Contemptor, pierwszy model do 30k jaki złożyłem i pomalowałem. Tzn pomiędzy złożeniem a malowaniem pociąłem go, żeby nadać mu chociaż odrobinę dynamiki bo poza, którą został obdarzony model z Betrayal At Calth jest chhhh...chciałem powiedzieć nudna.
Drugim z dzisiejszych bohaterów a pierwszym w moim prywatnym rankingu dredów jest Leviathan Pattern Siege Dreadnought. W skrócie Levy. Uwielbiam proporcję tego modelu. Masywną, ciężką bryłę. Budzi respekt, drań jeden. Z pełnym plecakiem broni kosztuje mniej więcej pełną taczkę punktów ale zdecydowanie jest tego wart.
Gwoli wyjaśnienia. Jeśli porównacie zdjęcia tych dredów z landkami, które pokazywałem kilka postów wcześniej, zauważycie wyraźną różnice w kolorach i głębokości cieni. Wynika to z tego, że dredy malowałem na względnie wczesnym etapie powstawania armii. Dopiero później puściłem wodzę fantazji i zobaczyłem, że schemat z landków odpowiada mi bardziej niż ten bardziej nasycony i mniej wycieniowany. Ale jak głosi starożytne przysłowie, "jak sobie pościelisz to mnie zawołaj". Nie wiem jak miało by się ono odnosić do omawianego faktu, nie mniej stwierdziłem, że nie będę przemalowywał starszych modeli (np. 80 sztuk piechoty wszelakiej). Niech różnice w malowaniu opowiadają historię tej armii...dobra, bo mnie ponosi, koniec filozofowania. Przed Wami Contemptor i Leviathan na służbie Imperialnych Pięści:




















2 komentarze:

  1. Piękne maszynki :D U mnie na warsztacie niedługo Deredeo i Leviathan do Raven Guard ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak Dready to jest to :D bardzo zacne maszyny.
    Potrzebuje contemptora dla siebie, teraz bardziej niż przed chwilą.

    OdpowiedzUsuń