Witam szczęśliwie po łikendzie. Nie udało mi się wrzucić łikendowego posta bo niestety byłem pozbawiony życiodajnego urządzenia przez jakąś dziwną usterkę, nad którą nie będę się tutaj rozwodził, a której usunięcie zajęło w sumie 2 wieczory. Także dzisiaj, korzystając z tego, że z pewnych powodów nie poszedłem do niewoli, mam sposobność opublikować porannego posta. Dziś znów będzie na żółto ale troszkę inaczej niż do tej pory. Tym razem będą Imperial Fists do 40k.
Mogło by się wydawać, że jestem jakimś fanbojem synów Dorna, że chciał bym z nimi latać po galaktyce i strzelać do xens i że mam żółtą piżamę w małe czarne piąstki. Ale nie, nic bardziej mylnego. Lubię IF, może nawet bardzo ich lubię, ale nie tak się to wszystko zaczęło. Zdecydowałem się na IF dwa razy i oba razy przez przypadek. Dawno, dawno temu postanowiłem sobie, że zbiorę żółtą falę kiedy zostanę ojcem. I że to nie będzie moja armia tylko dziecka. Chłopak stwierdzi, że super klimat tato, spece od oblężeń, okopy, ciężka broń i w ogóle. A dziewczynka stwierdzi że ładne tato, bo żółte. No i z malarskiego punktu widzenia, chciałem się pobawić malowaniem żółtego. No i stało się tak, że moje ojcostwo zbiegło się mniej więcej w czasie z premierą "Betrayal At Calth". No więc co było robić ?? Wszedłem w posiadanie IF do 30k. Minęło trochę czasu i gruchnęła wiadomość o 8 edycji 40k, nowym, zaginającym czasoprzestrzeń starterze i nowych wzorach maryn. Kiedy zobaczyłem starter od razu wiedziałem, jaki mam plan. Kupuję starter, zostawiam dla siebie podręcznik i Death Guard a Primarisów maluję, puszczam na eBay i czuję się ukontentowany. Pomyślałem, że pomaluję ich na Imperial Fists. Fajny chapter, fajna kolorystyka, żółty sam w sobie często sprawia problemy malarzom, co mogło być argumentem dla potencjalnego kupca. No i zabezpieczałem się w ten sposób na wypadek, gdyby jednak mój handelek nie wypalił, bo mając 30k IF, zawsze mógł bym jeden czy dwa składy w starych pancerzach pożyczyć do rozpiski młodszych braci. No i jak postanowiłem tak zrobiłem, ochoczo zasiadłem do malowania, kręciłem w rękach tych primarisów na wszystkie strony i coraz bardziej docierało do mnie, że będę za tymi modelami tęsknił jak już je do kogoś wyślę. Stylistycznie mega mi przypasowali, najbardziej dynamiczne pozy w historii space marines, trochę chyba inspirowane maluchami z Infi zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Ustaliłem jednak ceny, składy trafiły na eBay, cała masa obserwatorów zaraz się na nich rzuciła ale czekali najpewniej, żebym jednak spuścił z ceny. Malowałem te modele (cały starter, nie tylko Hellblasterów) miesiąc, uważam, ze zrobiłem to dobrze i nie chciałem oddawać ich za pół darmo. Jedna obniżka nie poskutkowała, na drugą już się nie zdecydowałem i przez przypadek wszedłem w posiadanie Imperial Fists Primarisów. Pierwszy skład, który Wam pokaże to Hellblasterzy. W starterze było ich 5, ja mam dziś dla Was pierwszą 10tkę, którą posiadam, druga 10tka czeka na malowanie a pierwsza teraz przed Wami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz